poniedziałek, 8 marca 2010

mBank dzwoni...

Dziś dzwoniła Pani z mBanku, na dzień dobry przekręciła moje nazwisko, później mówi że jestem aktywnym klientem i ma dla mnie ofertę. Dziwno skoro nawet nie mam karty do konta i obroty na koncie są marne. No cóż ale zawsze warto wysłuchać skoro miałem chwilę czasu.

Została mi zaoferowana karta kredytowa z limitem 4000 zł, kiedy powiedziałem że już mam w innym banku to dowiedziałem się że mogę mieć przecież drugą kartę!  Dobrze że jeszcze nie dostałem rady że mogę spłacać jedną kartę drugą.

Po stanowczej odmowie przyszła pora na kredyt gotówkowy, więc spytałem dlaczego chce mi dać kredyt skoro nie chciałem karty. Pani powiedziała że może się przydać jeśli planuję jakieś nieoczekiwane wydatki. Powiedziałem że nie planuję... dlatego Pani zaproponowała mi kredyt odnawialny jeśli jednak będę potrzebował sfinansować jakiś przyszły zakup.

Zdaję sobie sprawę że Pani miała zadanie przejść ścieżkę stworzoną i odhaczyć wszystkie kroki, ale jednak niesmak pozostaje jeśli bank próbuje na siłę wcisnąć mi jakiś produkt.

Szkoda że nigdy nie dzwonią z ofertą na lokaty.